niedziela, 21 kwietnia 2013

Trochę prywaty.

Dziś trochę inaczej, bo tak jak w tytule wspomniałam, pojawi się trochę prywaty.
Z dużą nieśmiałością rozpoczynam cykl bardziej osobisty, bo dotyczący tego jak mieszkam. Ponieważ to dla mnie spore emocje, zacznę skromnie.

Nie ukrywam, że liczę na wyrozumiałość, bo mój aparat robi zdjęcia w jakości porównywalnej do tej, jakiej jakości zdjęcia robiła nokia 3310. To raz, a dwa że zdjęć robić nie potrafię.
No, ale dość tłumaczenia.
Zapraszam Was do mojego świata, do mieszkania którego styl można żartobliwie określić misz-masz. Po prostu jest w nim wszystko. Nie jestem konsekwentna, i lubię wszystko z "innej parafii". A co trzy dni zakochuję się jeszcze w czymś innym ;)


Fragment pokoju dziennego, który pełni także funkcje jadalni, oraz wydzielona jest w nim część kuchenna ( za mała ).





Cześć z Was pewnie już zauważyła, że uwielbiam łączyć żywe kwiaty ze sztucznymi. Tu goździki z moimi ulubionymi piwoniami.








Część kuchenna. Tak jak wspomniałam wyżej, kuchnię mam małą, i problem z przechowywaniem rzeczy.
Dlatego pojawił się kredens, który nieco ratuje sytuację, i jest składowiskiem skorup wszelkich.



Moje ukochane filiżanki Fryderyki wiszą w szafce na klucze. Szafka stłukła się w czasie wysyłki do Klientki. Żal było ją wyrzucać, do naprawy też się nie rwałam, więc stanęła w kredensie z całkiem nową funkcją :)

Cały czas szukam też tapety w drobne kwiaty, pastelowe ale i nasycone. Chciałabym wykleić ściankę kredensu.
Ten sam patent wykorzystała przy przerabianiu regału, który stoi w sypialni, i bardzo jestem z efektu zadowolona.

I tak o to, popełniłam najdłuższy post w historii tego blogu ;)

Pozdrawiam Was serdecznie!
Kasia

8 komentarzy:

  1. Kasieńko, śliczny ten "stoli" taki klimatyczny, stylowy, można się zakochać. Zdjęcia robisz na prawdę dobre. Szkoda, że nie widziałaś mojego aparatu, jak nim nie potrząśniesz to się nie załącza:) Kosztował 100 zł- także pomyśl sobie co to za "cudo":) .
    Bardzo mi się podoba u Ciebie;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tak miłe słowa i przyjęcie.
    Trema od razu mniejsza ;)

    Z tego co piszesz wynika, że dysponujemy podobnymi reliktami - w sam raz dla miłośniczek staroci ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och ja też tak mam z miłością do różnych pastelowych bibelotów-już mi brakuje na nie miejsca-ale u Ciebie całkiem go jeszcze sporo:-) Prześliczna konsolka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przyjmę ewentualne niemieszczące się przydasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kochany tatuś google pokierowął mnie na twojego bloga jak cudnego zarazem ... i od razu zapowiadam sie z wizytami ... pozwolę sobie dodac bloga do bloglovina gdyż podobno google likwiduje mozliwośc posiadania obserwatorów czy tam blogów obserwowanych na pasku bocznym wiec se ciebie zapisuje ... i ide pokuakc jaki cudny twój blog pozdrawiam ciepluteńko paulina z mała sztuka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ masz piękne pastelowe skorupy!!!Zazdroszczę!!!Bardzo chciałabym trochę pasteli do kuchni bo u mnie po samodzielnym remoncie jesiennym panuje biel i trochę mi się znudziła:)

    OdpowiedzUsuń
  7. konsola cudna,oczy mi się smieją jak na nią zerkam :)
    Podobnie jak Ty lubię ,,wszystko z innej parafii i żałuje tylko ,że dom nie j z gumy ,by móc wszystko co mi wpadnie w oko w nim stanęło :)

    Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń